Akademia

Księgarnia

Noetyka

Akademia

Rozwoju Noesis

Duchowy rozwój człowieka

 

Na drodze duchowego wzrostu chodzi o życie zgodne ze swoim prawdziwym „ja”. W języku noetyki - chodzi o życie zgodne ze swoim sercem. Możliwe jest ono dzięki pomocy wlanej do duszy przez Boga łaski. Na ogół rzadko uświadamiamy sobie zachodzące w nas i pogłębiające się życie nadprzyrodzone. Zazwyczaj mamy świadomość życia naturalnego i jego wzrostu. Świadomie lub nie, bardziej lub mniej opornie zazwyczaj zmierzamy w kierunku swojego serca, niezależnie od tego, jak je nazywamy. Jest ono „miejscem” wpływu nadnaturalnego światła i wlanego do duszy pragnienia.

 

Cóż tu więc może zrobić człowiek, skoro sam Bóg daje światło i porusza ludzką wolę? Do człowieka należy rozpoznanie tego światła i poruszeń woli, rozpoznanie i odróżnienie swoich doświadczeń wewnętrznych, rozpoznanie więc swoich wegetatywnych popędów i zachowań instynktownych, uczuć pierwotnych (przyjemnościowych) i wtórnych (przydatnościowych), wyobrażeń aktualnych i pochodzących z pamięci, działań rozumu na poziomie pojęć, sądów i rozumowań oraz działań woli na poziomie decyzji, a także odróżnienie ich od wlanego światła i wolnych wyborów woli. Do człowieka należy odróżnienie świadomych aktów zmysłowych od umysłowych, aktów naturalnych od nadprzyrodzonych, intuicji od silnych emocji, wreszcie uczuć „zdrowych” od „zranionych”.

 

Rozróżnienie poszczególnych doświadczeń wewnętrznych w sobie nie jest łatwe ze względu na ich wielość, ze względu na złożoność natury ludzkiej. Rozróżnienie to jest jednak niezbędne do tego, by pośród wszystkich doświadczeń rozpoznać te, które stanowią istotę człowieka, jego najgłębsze i najprawdziwsze „ja”, czyli to „miejsce” w duszy człowieka, które jest jego przeznaczeniem.

 

Do człowieka należy nie tylko rozpoznanie, ale także podążanie za światłem i pragnieniem. Stąd wielu autorów opisujących duchowy wzrost sądzi, że jego miarą jest zmiana. Głównym determinantem zmiany są wybory woli i nasze decyzje. W związku z tym rozwój domaga się wysiłku ze strony człowieka i jego aktywnego udziału. Nie wystarczy bowiem poznać prawdę o sobie, ale trzeba wolą wybrać tę prawdę i podjąć działania, by ją urzeczywistnić. Żeby wzrastać, trzeba po prostu nią żyć.

 

Wzrost duchowy dokonuje się przez całe życie. Jednak głęboki kontakt ze swoim „ja” ma swój szczególny czas. Piaget uważa, że rozwój duchowy, nazywany przez niego rozwojem „wyższych funkcji inteligencji i uczuciowości” następuje po uzyskaniu wzrostu i dojrzałości poszczególnych narządów i organów, czyli po uzyskaniu dojrzałości biologicznej.

 

Fromm z kolei pisze o „narodzinach duchowych”, czyli o takim czasie, w którym kontakt z głębokim „ja” się niejako rozpoczyna. Nie znaczy to, że wcześniej człowiek nie poznaje siebie. Uprzednio też poznaje siebie, poznaje inne „warstwy” duszy, bardziej powierzchowne: wegetatywną, zmysłową i rozumową. Poznaje bowiem swoje popędy, upodobania, zdolności. Wcześniej też może mieć kontakt ze swoim intelektem (sercem). Jest to jednak kontakt okresowy, nietrwały.

 

„Duchowe narodzenie” służy temu, by - zdaniem Fromma - „stale się rodzić, tzn. stale zrywać więzy z ziemią i krwią”. Chodzi więc o to, by trwale osadzić się w swoim „ja”, by mieć z nim stały kontakt, by umieć je odczytać, by je uzewnętrznić, za nim podążać, by nie pozwolić siebie „zagłuszyć”, „zabić”. Chodzi więc o nieustanną zgodę na „umieranie” i „rodzenie”, na „chwytanie” i „puszczanie”, na utratę „starego”, by zyskać „nowe”.

 

Stąd też duchowy wzrost wymaga odwagi. Pociąga za sobą zgodę na odpowiedzialność i ponoszenie konsekwencji podjętych działań. Przede wszystkim jednak domaga się indywidualnej odpowiedzi na pytanie o sens trudu, jaki trzeba podjąć, by się rozwijać. Pytanie to w istocie swojej sprowadza się do zaufania bądź nie „temu czemuś”, co moje „ja” stanowi, co wewnątrz mnie „mówi”, co „pociąga” mnie do czegoś, co „pragnie” we mnie czegoś, a co dla rozumu często jest niepojęte. To pytanie o nazwanie „tego czegoś” wewnętrznym głosem, sumieniem, sercem. To pytanie, na które każdy odpowiada sam i za tę odpowiedź bierze odpowiedzialność.

 

Każda odpowiedź jest tu ryzykowna. Negatywna - niesie ryzyko utraty czegoś ważnego w życiu, w dalszej konsekwencji stagnacji, może bezsensu życia, pewnie nieuniknionej pustki, a może nawet choroby psychicznej. Pozytywna - pociąga za sobą niepewność, czy to „coś”, co zostało wybrane, jest Bogiem, jest z Boga, jest Boże, czy to właściwa droga, czy oby moja, dokąd prowadzi. Pozytywna odpowiedź nie daje gwarancji, że otrzyma się potwierdzenie słuszności drogi. Nie daje żadnej gwarancji. Za to kosztuje wiele. Domaga się bowiem rezygnacji z konformizmu, spokoju, bezpieczeństwa, dostosowania do otoczenia. Przystosowanie do otoczenia - zdaniem autora - odbywa się kosztem ustępstw ze swojego „ja”, które czyni się po to, by w mniejszym lub większym stopniu spełnić oczekiwania innych. Można wtedy jednak zatracić całą własną indywidualność i spontaniczność. Pojawiają się wówczas zachowania neurotyczne i ucieczka w świat fantazji, a więc w swój własny odizolowany od „tu i teraz” świat.

 

Zgodnie z powyższym nie dziwi fakt, iż badacze rozwoju człowieka wyróżniają w nim okresy względnej równowagi (Horney) oraz okresy kryzysów (Maslow, Rogers, Dąbrowski), które nie są wolne od bólu i cierpienia. Według Maslowa, oprócz pozytywnych cech rozwoju, takich jak: autonomia i wyższa percepcja rzeczywistości, koncentracja na problemach, spontaniczność, poczucie więzi z innymi, nawiązywanie głębokich i zażyłych relacji, własna hierarchia wartości, samorealizacja i zanik dychotomii (dojrzałe łączenie przeciwieństw, interpretowanych na wyższym poziomie jako nie wykluczające się), twórczość, liczne przeżycia mistyczne, transcendencja (motywacja coraz bardziej odległa od motywacji „zwierzęcych”, altruizm), obserwuje się również „niedoskonałości osób samorealizujących się”, np. uczucie niepokoju, smutku, poczucie winy, konflikty wewnętrzne, które jednak są zasadne, w jakiś sposób racjonalne, dające możliwość przepracowania ich przyczyn w sposób konstruktywny, a przez to są prorozwojowe.

 

Zdaniem Rogersa człowiek rozwijający się często spotyka się z dezaprobatą otoczenia. Dezaprobata wiąże się z odmiennością, innością. Dlatego łatwo, zwłaszcza na początku „wyjścia” czy odsłaniania się „ja”, przestraszyć się, zwątpić, pomylić prawdę serca z mechanizmami obronnymi, własnym zakłamaniem, wycofać się, ukryć przed nieprzyjemnością, bólem zranień, cierpieniem wynikającym z niezrozumienia, nieprawdy, braku zaufania, utratą więzi, próbą dostosowania nas do tego, co ogólnie przyjęte. Niedostosowanie często skutkuje odejściem, opuszczeniem „starego”, „umieraniem” tego, co było, a co należy już do przeszłości. Tu każdy jest sam: prawdziwie poraniony, prawdziwie niezrozumiany, prawdziwie niewiarygodny. Sam na sam z Bogiem. I przychodzi taki czas, kiedy „starego” już nie ma, a „nowego” jeszcze nie ma. Wtedy pozostaje trwanie przy swoim sercu, przy swoim „ja”. Trwanie w prawdzie serca. I wiara w to, że „nowe” przyjdzie, że „krzyż prowadzi do zmartwychwstania”, że jest „Miłość, która nie zawodzi”.

 

Dąbrowski z kolei opisuje kryzysy, które nazywa dezintegracją pozytywną. Na trzecim poziomie, nazywanym spontaniczną wielopoziomową dezintegracją, konflikty wewnętrzne zaczynają wywierać coraz większy wpływ na zachowanie. Są liczne. Polegają na dostrzeganej rozbieżności aktualnego stanu i standardów. Towarzyszą im silne konflikty moralne i niepokój egzystencjalny. Ciekawe jest to, iż w procesie rozwoju występują takie same symptomy patologii psychicznej, jak i poza kontekstem rozwojowym.

 

Na czwartym poziomie, który nazywa się zorganizowaną wielopoziomową dezintegracją, następuje świadome kształtowanie własnego rozwoju. Napięcia i konflikty są tu słabsze. Autonomiczna hierarchia wartości i celów jest silniejsza i bardziej rozwinięta. Zachowanie człowieka prowadzi do samodoskonalenia się oraz służby innym. Ważny jest tu stosunek do „ja” określany jako „podmiot - przedmiot w sobie”. Tutaj właśnie następuje uzewnętrznienie się swojego „ja” i osadzenie w świecie. Występuje tu też własna samokontrola, samowychowanie, a także autopsychoterapia. Osoba zadaje sobie pytania o sens i cel życia. Formułuje odpowiedzi. Stawia sobie cele zgodne z wartościami, spójne. Obserwuje samego siebie i innych z życzliwą tolerancją. Wymaga wiele, wydatkuje swoją energię z przyjemnością. Wszystko po to, by na poziomie piątym, zwanym „integracją wtórną” osiągnąć stan, w którym nie istnieją już konflikty wewnętrzne. „To, co jest”, zostało zastąpione „tym, co być powinno”, a więc tym, co było upragnione.

 

W języku mistyki „duchowe narodziny” są narodzeniem do życia w łasce. Rozpoczyna się wówczas pierwszy okres życia nadprzyrodzonego zwanego oczyszczeniem i właściwe mu uzdrowienie natury. Być może oczyszczenie to najczęściej jedyny etap, przez jaki przechodzą ludzie podczas całego swojego życia. Przejście do życia nadprzyrodzonego i uzdrawianie natury jest bardzo trudne do rozeznania, gdyż podobne do działania samej natury. Trudno tu zrozumieć pojawiające się kryzysy. Nie rozumiejąc ich oczyszczającego sensu, człowiek próbuje układać sobie życie „od nowa”, odzyskać to, co stracone, co odeszło bezpowrotnie, bo było na miarę natury ludzkiej, a nie łaski Bożej. Tu już nie chodzi o to, by brać życie „w swoje ręce”, aktywnie je budować. Trzeba uczyć się „tracić siebie”, własne pomysły na życie i relacje z innymi, by zostać obdarowywanym przez Ojca. Często człowiek czuje się zawiedziony Bogiem, bo On nie jest na ludzką miarę, bo nie chce za nim „chodzić”. Oczyszczeniu nierzadko towarzyszy oświecenie. Są to momenty wlanego światła i poruszeń woli, które właściwie rozpoznane w sobie wyznaczają człowiekowi Bożą drogę, by nią podążał. Oczyszczenie i oświecenie prowadzą do zjednoczenia z Bogiem.

 

Pozostaje jeszcze pytanie, skąd człowiek ma wiedzieć, że jest w nim takie „miejsce”, które nazywa się sercem, że wyrazem tego serca są duchowe światło i wlane pragnienia, że przejawy serca należy odróżnić od szeregu innych doświadczeń wewnętrznych, które też trzeba jakoś poodróżniać i ponazywać. Skąd człowiek ma wiedzieć, że rozwój przebiega właśnie w powyższy sposób, że można go opisać od strony doznań człowieka i od strony działania Boga, skąd ma wiedzieć, w jakim miejscu tego rozwoju jest aktualnie i jak ma dotrzeć do swojego „ja”, do swojego serca?

 

Św. Tomasz pisze, że człowiek rozwija się przy pomocy dwóch czynników: wewnętrznego i zewnętrznego. Wewnętrznym jest jego własne serce, a zewnętrznym - nauczyciel. Najprościej mówiąc, potrzebny jest mądry człowi

nauczyciel, jawiący się jako towarzysz na drodze prowadzącej do odkrywania prawdy o sobie. Za Sokratesem można powiedzieć, że nauczanie nie polega tylko na wypowiadaniu słów, ale to przede wszystkim życie w zgodzie z prawdą własnego serca. Tylko podążając drogą prawdy, można ją dostrzec i odkryć w życiu drugiego człowieka. To swoiste towarzyszenie i odkrywanie, co dzisiejsza psychologia nazywa niedyrektywnym sposobem pracy.

Platon uważa, że nauczyciel jest potrzebny, ponieważ pierwszy kontakt ze Światłem, z samą Prawdą, jest trudny i na początku od niego się ucieka. Wiąże się z poczuciem nieustannego przekraczania siebie i zupełnie zakrywa znajomość rzeczy postrzeganych zmysłowo. Nauczyciel jest po to, by pokazał, jak inaczej „patrzeć”, by pomógł przetrwać bolesny kontakt ze światem, niezrozumienie i opór w stosunku do „nowego”. Warto jednak pamiętać, iż rola „zewnętrznego” nauczyciela jest służebna, bo - jak twierdzi św. Augustyn - prawdziwym nauczycielem  człowieka jest Chrystus. Ów nauczyciel mieszka „w wewnętrznym człowieku”, w wewnętrznym widzeniu dokonywanym „ukrytym okiem duszy”. Taki nauczyciel, który „mówi” w wewnętrznym świetle, dany jest każdemu człowiekowi, ale nie wszyscy ludzie z niego korzystają. Nie wszyscy też korzystają z niego w tej samej mierze.

 

Arystoteles pokazuje, co dzieje się z duszą ludzką, gdy pozostawi się ją bez należytej troski. W sytuacji, gdy człowiek zamknie się całkowicie w sobie i nie myśli, upodabnia się do rośliny. W sytuacji natomiast, gdy nie myśli, lecz działa pod wpływem wrodzonych popędów i nabytych nawyków, upodabnia się do zwierzęcia.

Zgodnie z tym człowiek więc nie musi się duchowo rozwijać. Zawsze jednak może duchowy rozwój wybrać.

20 sierpnia 2025

Duchowy rozwój człowieka

Domyślna treść artykułu.


W każdym nowo utworzonym artykule pokaże się wpisany tutaj tekst. Wpisz więc tutaj domyślną treść nowego artykułu lub instrukcję dodawania nowego artykułu dla swojego klienta.

Renata Muszyńska

Podpowiedź:

Możesz usunąć tę informację włączając Plan Premium

Ta strona została stworzona za darmo w WebWave.
Ty też możesz stworzyć swoją darmową stronę www bez kodowania.